Za punkt wyjścia przyjęłam czerpanie z Ciałodruku – techniki wykorzystywanej i stosowanej przez Wiesława Smużnego. Pozowałam mu kilkakrotnie do jego prac z tego cyklu, byłam modelką, którą odbijał w farbie i odciskał na papierze w różnych konfiguracjach. Teraz odwracam sytuację, w której byłam podczas pozowania. Sytuacji, która stała się dla mnie wyznacznikiem relacji pomiędzy nami – i jednocześnie bardzo ważnym i osobistym, momentem przełamywania barier mojej własnej wstydliwości. Wiesław Smużny stał się moją matrycą – ja go odbijam, ustawiam, to on teraz pozuje do mojej pracy (odbijam też siebie samą, ale własnoręcznie).
Razem stworzyliśmy więc Ciałoodbitkę, która może być kolejną odsłoną tego nurtu twórczości Wiesława Smużnego jaką jest Ciałodruk, ale jednocześnie jest pracą ze wspólnym autorstwem. Sytuacja, która zaistniała i została udokumentowana fotograficznie jest wynikiem dyskusji nad formą jaką powinna przybrać – została wykreowana i przez niego i przeze mnie. Odbijaniu towarzyszy sytuacja fotograficzna, podczas której pozowaliśmy razem w gabinecie Profesora (równocześnie pracowni/archiwum/bibliotece). Ja, jako dzieło sztuki (bo stałam się nim na chwilę jako jego matryca) siedzę w tej przestrzeni, łańcuchy z cukierków, którymi jestem obwieszona, ciągną się ode Mnie – do Wiesława Smużnego, który pracuje przy biurku i karmi się Mną (a nawet „zajada”).
Rola Muzy to sprawa niełatwa, więc jeśli mam być przedmiotem dla sztuki – to sama chcę decydować, kiedy nim będę.
fotografie wykonała Martyna Tokarska