W poszukiwaniu bezpieczeństwa dla queerowego ciała Liliana Zeic sięga do świata roślin, które stają się przewodniczkami jej opowieści.
W jej pracy z delikatnymi tkankami drewna, opracowywaniem ich powierzchni, w komponowaniu ze sobą drobnych, ale też kruchych elementów, jest dużo czułości. Podwójnej: dla dotykanej materii, ale też tej dla siebie samej. Rytmiczne, powtarzalne czynności koją, jak mantra. Znikają powidoki niełatwych wspomnień ze stolarni rodziców.
Zapachy politury i struktury fornirów Zeic odkrywa dla siebie i przekłada na kompozycje mówiące o intymności i wyzwoleniu przez radykalną bliskość. Buduje wizualny kodeks przetwarzania traumy poprzez oswajanie praktyk seksualnych, jakby układała zielnik.
Sięga też po włókno z pokrzywy, które jest bardzo mocne, a jednocześnie delikatne. Ta dwuznaczność ziół o oczyszczających właściwościach, które traktowane są jak chwasty sięga aż baśni słowiańskich, w których seks pozamałżeński nazywano „skakaniem w pokrzywy”, a pozamałżeńskie dziecko “znajdą z pokrzyw”, urodzoną przez „pokrzywnicę”. Określenie to wcale jednak nie musiało oznaczać potępienia przez społeczność. Równie dobrze mogło wyrażać ukryte uznanie dla odwagi podejmowania ryzyka w imię instynktu, intuicji, wolności.
Zeic przechwytuje to pojęcie stwarzając miejsce dla zachwytu nad tym co nienormatywne i co na granicy/poza granicami społecznego przyzwolenia.