Portret Natalii Bobrówny w pracowni
intarsja, fornir topola czeczot, orzech kalifornijski czeczot, stal
wym. 142,5 z 123,5 cm (całość) – 6 paneli o wymiarach: ok. 41,2 x 71,2 cm
Natalia Bobrówna (1875-1942) i Liliana Zeic (ur. 1988) nie mogłyby się spotkać. Artystki dzieli kilka pokoleń. Zestawienie praktyki współczesnej artystki wizualnej Liliany Zeic z pracami Bobrówny, wydawać mogłoby się prostym zabiegiem, ze względu na stosowaną przez obie twórczynie technikę intarsji. Mogłoby, gdyby nie fakt, że zarówno nazwisko, jak i dorobek Natalii Bober są dziś zupełnie nieznane, i by zaaranżować to spotkanie w pierwszej kolejności należało zrekonstruować postać Bobrówny. Chociaż sto lat temu prowadziła w Warszawie Pierwszy w Kraju Zakład Artystycznej Inkrustacji i Mozaiki, o którego sukcesach niejednokrotnie donosiła prasa, zapewne ze względu na rzemieślniczy (uznany za „niższy” niż np. malarstwo) charakter działalności, nie zapisała się w polskiej historii sztuki.
Tworząc portret Natalii Bobrówny, Liliana Zeic nie mogła odnieść się do jej przedstawień czy fotografii. W trakcie prac nad wystawą nie udało nam się odszukać żadnej podobizny Bober. Artystka oparła się więc na własnych doświadczeniach i pamięci swojego ciała. Łatwo jej bowiem wyobrazić sobie osobę przy warsztacie, jej zachowania czy ruchy rąk. Wizerunek młodej, ciemnowłosej kobiety w pracowni nosi więc pewne cechy autoportretu Zeic. To, co je różni (jak też wyróżnia tę pracę pośród innych przedstawień kobiet tworzonych obecnie przez Zeic), to kostium, ciężkie i krępujące ubranie. Łączy – doświadczenie samotnej, wielogodzinnej, wymagającej fizycznie pracy, czy wręcz jej cielesność. U Zeic podkreślona przez materiał jakim jest czeczota. Plamiste ślady choroby drzewa wydawać się mogą przebarwieniami, ranami na ludzkiej skórze. Zeic przedstawia Bobrównę w otoczeniu narzędzi, lecz nie są one jedynie atrybutem warsztatowej praktyki. Multiplikując zarówno historyczne tarniki, sznycery, cwingi czy żłobaki jak i współczesne – opalarkę, pistolet do kleju czy kątowe ściski – podkreśla, że narzędzia to nie tylko zwykłe przedmioty. Artystka wskazuje na ich potencjalność, to one dają jej możliwość działania.
„Czarne makówki”, 2024
intarsja, fornir orzech kalifornijski czeczot, stal
57 x 32 cm
Bukiecik kwiatów to jeden z najczęściej stosowanych wzorów dekoracyjnych. Popularna aplikacja na rękodzielniczych wyrobach uznawana jest za „kobiecy motyw” i utożsamiana zwykle właśnie z twórczością kobiet. W „Czarnych makówkach” Liliana Zeic odnosi się do tej zdobniczej tradycji, dokonuje jednak pewnego odwrócenia. Pod względem tematu praca nawiązuje do jedynych znanych nam z prasowych reprodukcji kompozycji Maryi Starży, nauczycielki Natalii Bober. Zamieszczone w Tygodniku Illustrowanym (1903, nr 42) „modernizowane maki w mozaice z drzewa kolorowego oraz blat z bukietem maków naturalnych w subtelnych tonach z drobnych cząsteczek drzewa kolorowego” nawet na starej, czarno-białej ilustracji zwracają uwagę dekoracyjnością kwiatów. Zeic odbiera tę zdobność stylizowanym makom Starży i przedstawia dłoń trzymającą pęczek suchych makówek. Gest przekazania nasion rośliny odnosi się do dziedziczenia w kobiecej linii – po śmierci Starży Bobrówna przejmuje jej pracownię i kursy intarsji w Muzeum Rzemiosł.